Dziś bez syntezatora trudno wyobrazić sobie nie tylko porządną kapelę rockową czy metalową, ale również takie z innych dziedzin muzyki - nawet tak niespecjalnie skomplikowanej, jak disco polo. Elektroniczne pianina zdominowały scenę muzyczną, swoich "młoteczkowych" przodków spychając do niszy zajmowanej przez muzykę klasyczną. O tak - muzyka popularna to teraz zdecydowanie dominium elektronicznych syntezatorów. Jak swoją karierę zaczynały te niezwykle rozpowszechnione instrumenty klawiszowe? Oczywiście pierwsze prototypy powstawały wcześniej, ale syntezatory swoją karierę, jako w pełni funkcjonalne oraz dostępne dla "szarego" konsumenta, zaczęły w 1963 roku. Wtedy to konstruktor Robert Moog podczas zjazdu Audio Engineering Society przedstawił światu swój pierwszy syntezator, który stworzył przy pomocy kompozytorów Waltara Carlosa oraz Herberta Deutscha. Ich urządzenie, dla którego przyjęła się nazwa "Moog", bardzo szybko zdobyło sobie popularność wśród muzyków. Carlos stworzył przy pomocy Mooga album pod tytułem "Switched on Bach" i odniósł niesamowity sukces - i to wystarczyło, aby na nowatorskie urządzenie posypały się kolejne zamówienia, składane przede wszystkim przez muzyków uprawiających awangardę oraz rock. Za instrumenty Mooga zabierały się nawet największe tuzy muzyki rozrywkowej, jak na przykład The Beatels, którzy użyli tego syntezatora podczas nagrywania kilku utworów z albumu "Abbey Road". W 1967 roku, w zaawansowaną i rozbufowana wersję syntezatora zaopatrzył się zespół The Rolling stones, a pierwszą polską gwiazdą się nim posługującą był Czesław Niemen. Doskonały początek dla firmy Roberta Mooga nie przełożył się jednak na jej długotrwały sukces - po niespełna dziesięciu latach firma znikneła z rynku, wyparta przez lepsze i tańsze produkty koncernów elektronicznych, takich jak Yamaha, ARP czy Roland. Nie zmienia to jednak faktu, że syntezatory Mooga zapisały się złotymi literami w historii muzyki popularnej i sa uzywane nawet dzisiaj, w dobie syntezatorów cyfrowych. Część muzyków, takich jak Klaus Schulze czy Pete Namlok, pozostaje mu wierna nawet teraz.