Brak konkretnych informacji jest idealną pożywką dla plotek oraz poczty pantoflowej. Wydaje się, że Microsoft w końcu zaczyna doceniać korzyści płynące ze szczątkowego dawkowania informacji - o ich najnowocześniejszym urządzeniu, zegarku smartwatch, nie wiadomo niemal nic, a najbliższa konferencja giganta z Redmont, która będzie mu poświęcona, nie będzie streamowana na żywo w internecie. Niemal wszystko, co wiemy o nowym produkcie Microsoftu, wywnioskowane zostało na bazie patentów zastrzeżonych przezproducenta lub firmy trzecie. Jedno jest pewne - Microsoft faktycznie pracuje nad podobnym urządzeniem. Phablety i tablety są raczej naturalną ewolucją smartfonów, natomiast smartwatch wydaje się być czymś zupełnie nowym - a wiadomo, jak bardzo atrakcyjne dla producentów są nisze rynkowe. Nic dziwnego zatem, że koncern z Redmont szykuje się tutaj do ofensywy. Z drugiej strony - smartwatche wydają się być wybitnym przykładem gadżetu, bez którego każdy normalny człowiek może się z powodzeniem obyć. To nisza, w której potrzeb nie będzie się zaspokajać, ale raczej kreować... Nie ma na razie nawet oficjalnego wyglądu tego zegarka, ale możemy być pewni, że zostanie on zaprojektowany wokół konceptu kafelków - tak jak wszystkie urządzenia czy programy ostatnio. Pierwsze wizualizacje smartwatcha wyglądają jak miniaturowe smartfony, które ktoś przypiął paskiem do nadgarstka. Nie wygląda to specjalnie dobrze, ale jest kolejnym dowodem na to, że kafelki w branży się zadomawiają i zostaną w naszych urządzeniach na dłuższy czas. Na usta ciśnie mi się jednak jedno i to bardzo ważne pytanie - dla kogo powstaje to urządzenie? Komu będzie ono potrzebne? Na dobrą sprawę, na obecnym poziomie naszej wiedzy, możemy teraz stwierdzić, że będzie to niewiele więcej (a raczej "mniej") niż znane wszystkim smartfony. Kroi się naprawdę ciekawa kampania reklamowa, bowiem stworzenie potrzeby na coś raczej niepotrzebnego będzie wymagało nie lada pomysłów oraz energii ze strony producenta.